Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 23 czerwca 2013

wesoła, lecz trzeźwa ja.

   Ostatnio, bo wczoraj mieliśmy ognisko klasowe. Wiem, że mój poprzedni post, również był o ognisku, ale minął już tydzień, a tamto było KSMu. tym razem, było najlepiej na świecie. Opisują to dokładnie zrobione przeze mnie zdjęcia, ale wiadome że tu ich nie dodam ;p.
   Przyszłyśmy na hydro z piwem (każda po jednym), tym razem był to Red's ananasowy. Jednak chłopaki poszli o krok dalej i nie wiadomo skąd wytrzasnęli wódkę. Do tego ruską. No nic, miałyśmy nie pić tego czegoś, bo przecież od zawsze wiadomo, że wódka jest bardzo mocna, wykrzywia i jest niezdrowa. Ale co tam, koleżanka się odważyła, wypiła kieliszek i... nic. Nie musiała przepijać, bo nie było jej niedobrze, ani nie piekło. Zachęcona jej próbą, sama wypiłam pól kieliszka, potem drugie pół i jeszcze jeden. Taka dawka sprawiła, że zaczęłam mieć lekkie zawroty głowy i szczerze mówiąc czułam się ,,spita". Troszkę nie za bardzo szło mi chodzenie prosto, ale na szczęście taki stan mija u mnie szybko i już po dwóch godzinach wróciłam do normalności. Przez ten czas paliliśmy ,,Nevady" i inne oraz wyszło na to, że jestem jedyną dziewczyną która potrafi się zaciągać ;D. Nie wiem tylko, czy to dobrze...
  Kiedy już byliśmy lekko wstawieni postanowiliśmy iść na koncert który miał się zacząć, ale zanim doszliśmy na miejsce chłopaki stwierdzili, że muszą koniecznie zapalić, więc poszliśmy na targ i tam odprawiliśmy rytuał  dymu i petów.
  Jednak potem było świetnie. Poszliśmy pod scenę, gdzie trwał koncert i zaczęliśmy wszyscy tańczyć. Tłum patrzył na nas z lekkim zdziwieniem, ale nam to nie przeszkadzało. moi <33
 Około 23.30 stwierdziłam, że trzeba iść, bo rodzice się wkurzą. Poszłam z dwoma kolegami którzy mieszkają niedaleko, ale spotkaliśmy jeszcze jednego, który powiedział, żebyśmy zrobili kółko w okół rynku i pójdziemy. Tak zrobiliśmy, po drodze wypaliliśmy ostatnie fajki po długim poszukiwaniu ognia ^^ i udaliśmy się w naszą stronę.
  Idziemy sobie spokojnie, aż tu nagle ktoś w nas rzucił szklaną butelką. Tak się wystraszyliśmy że zaczęliśmy biec. Trwało to chwilę, ale potem stwierdziliśmy, że może już nic się nie stanie i zwolniliśmy. Doszłam do domu bez szwanku, a do tego ze wspaniałymi 314 zdjęciami w aparacie i wspomnieniami na całe życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz