Łączna liczba wyświetleń

piątek, 3 maja 2013

Jesteśmy cwaniakami.

    Wczoraj zaliczyłam kolejny melanż, ale tym razem było bardziej niebezpiecznie. Opowiem wam co się działo... ;p

   Moja koleżanka jest kibicem Barcelony, więc po tym jak nie weszła ( Barcelona ;))do finału Ligi Mistrzów załamała się i spytała chłopaków,czy może by nie zrobić imprezy z tej okazji, tak na pocieszenia, a oni oczywiście się zgodzili, jak to nasi chłopcy.
    Przyszłyśmy w umówione miejsce o 19, ale okazało się że są ,, pewne" trudności ( nie miał kto kupić alk.) więc w swojej mądrości poszliśmy całą bandą pod najbliższy sklep i czekaliśmy, czy może jakiś znajomy akurat będzie szedł i nas zaopatrzy. Staliśmy tam godzinę i nic ;D, w końcu przyszli typy z 3 LO, ale nasi wielcy cwaniacy bali się do nich podejść, żeby nie zaczęli się z nich śmiać. W końcu jakoś się przemogli i się udało xD. Poszliśmy od razu na ,, Pola" i tam wszystko wypiliśmy. Ogólnie nie było tego dużo, ale i tak poczułam się trochę hmm... dziwnie, ale może była to wina ruskich fajek. Możliwe. W każdym razie, wszystkim poszło w głowę i zaczęliśmy chodzić sobie po mieście. Spotkaliśmy koleżanki z 2 klasy, ale raczej nie były dumne z naszej postawy. Odprowadziliśmy je do domu, bo akurat wracały ze spaceru, a było już gdzieś koło 22.30, więc ja też musiałam wracać, a ofiarni koledzy zaproponowali, że mnie odprowadzą. Dwaj koledzy postanowili bardzo mądrze się ścigać ( chodnik-ulica-chodnik-ulica), a ja szłam za nimi z jeszcze jednym kolegą ;p. Wyścigowcy, dużo nas wyprzedzili, ale zaraz zadzwonił jeden, że Psy ich goniły po mieście i jeżdżą po osiedlu, no i żebyśmy uważali, bo już nas mogą złapać. Wyłączyliśmy muzykę i idziemy. Chcieliśmy przejść przez ulicę, nawet to zrobiliśmy ( xD), tyle że w miejscu bez pasów i to na ukos ulicy, a tu  w takiej małej uliczce, na przeciwko nas stoi radiowóz. Poszliśmy szybko, a kolega dzwoni, żebyśmy przyszli na dworzec kolejowy. Jak tam dotarliśmy, to rowerzyści, rozmawiali z żulem siedzącym na ławce, który powiedział że policja tu była i  pytała o nich przed chwilą. Zaczęliśmy iść tym środkiem kolei     ( nie wiem jak to nazwać, to takie między dwoma torami do czekania na pociąg, dobra nieważne ;D), no i w każdym razie idziemy tacy wystraszeni we trójkę ( jeden kolega gdzieś uciekł) , a tu jakiś błysk samochodu.
    Teraz zaczęły dziać się rzeczy wręcz komiczne. Tak jak staliśmy, w tym kolega na rowerze, zaczęliśmy zbiegać z w chuj stromej skarpy miedzy torami, a drogą na osiedlu. To była jedna z najbardziej emocjonujących chwil w moim  życiu ;D Biegliśmy najpierw przez kamienie, a potem jakiś chaszcze, drapaki, coś kolczastego w każdym razie. Jak już zbiegliśmy, musieliśmy z kolegą wracać i pomagać znosić rower temu drugiemu.Znalazł się trzeci kolega, który ukrywał się za drzewem. Od razu wszyscy wytrzeźwieliśmy i poszliśmy dalej w stronę mojego domu, ale jakimiś bocznymi uliczkami. Jakimś cudem udało mi się wrócić , ale uznaję to za cud. Wróciłam, gdzieś około 23.30 :D
    Stwierdziłam, że już więcej nie piję, ani nie wracam tak późno, ale w sobotę kolejne ognisko ;D zobaczymy...

 PS: To się może wydawać nieprawdopodobne, ale wszystko co napisałam jest prawdziwe, a z resztą inaczej jest pisać o czymś, a inaczej to przeżyć. Taa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz